„Ponieważ nie patrzymy do wewnątrz, mamy niewielkie pojęcie o tym, kim naprawdę jesteśmy” Cz.1 Co to jest System Wewnętrznej Rodziny i na czym polega różnorodność umysłu?
„Ponieważ nie patrzymy do wewnątrz, mamy niewielkie
pojęcie o tym, kim naprawdę jesteśmy”
R. Schwartz
Cz.1 Co to jest System Wewnętrznej Rodziny i na czym polega różnorodność umysłu?
SWR – System Wewnętrznej Rodziny to metoda stworzona przez dr. psychologii Richarda Schwartza specjalizującego się w systemowej terapii rodzin. Przeniósł on rozumienie procesów zachodzących w systemie rodzinnym na wnętrze człowieka i pokazał, że możemy rozumieć nasze funkcjonowanie podobnie do tego, jak rozumiemy to, co dzieje się w naszych zewnętrznych rodzinach. Członkowie rodziny tworzą system wzajemnych interakcji, uzupełniają się, zastępują, rywalizują ze sobą (uważając się za ważniejszych), próbują kontrolować innych. To samo dzieje się w naszym wnętrzu, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nasz system wewnętrzny zawsze dąży do równowagi a poszczególne części biorą na siebie zadania, żeby ta równowaga zaistniała. Jak to się dzieje i jak rozpoznać członków naszej wewnętrznej rodziny oraz czym, w takim razie, jest nasze JA napiszę poniżej.
To, co nazywamy myśleniem, jest często właśnie wewnętrznym dialogiem różnych części w nas. Np. myślimy: „jakaś część mnie chce kontynuować tę znajomość, ale z drugiej strony mam pewne obawy”. Stosując teorię SWR możemy to zrozumieć tak, że w sprawie czy kontynuować znajomość odzywają się w nas 2 różne części, jakby 2 różnych ludzi, z różną opinią, różnym doświadczeniem i różnym zadaniem dla naszego systemu.
Zadaniem pierwszej części może być dbanie o to, byśmy nigdy nie zostali sami, żeby inni nas lubili i żebyśmy zawsze mieli towarzystwo. Dlatego chce ona za wszelką cenę kontynuować tę znajomość, mimo że może się to nie podobać innej naszej części. Druga część, ta co nosi w sobie lęk, może mieć za zadanie chronić nas przed zranieniem ze strony innych ludzi i dlatego ma ona wątpliwości, co do znajomości, w której nie czujemy się dobrze i swobodnie.
Gdy zagłębimy się w sobie i pozwolimy naszym myślom płynąć, nie wiadomo, co z tego wyniknie, jaką decyzję podejmiemy. To będzie zależeć od tego, z którą częścią się zidentyfikujemy, tzn. uznamy ją za nasze JA i będziemy postępować zgodnie z jej intencją i zadaniem, które wypełnia ona dla naszego systemu.
Gdy druga część, ta, której nie uwzględniliśmy, będzie jednak odzywać się co jakiś czas w nas również, spowoduje to wewnętrzny chaos, bo ją także uznawać będziemy za swoje Ja. Możemy wtedy pomyśleć o sobie, że jesteśmy tacy chwiejni, czy niestabilni emocjonalnie, że powinniśmy być bardziej jednoznaczni, czy jacyś. To będzie głos krytyczny innej naszej części, której zadaniem może być np. dbanie o to, byśmy nie wyróżniali się z tłumu (czyli byli normalni, zrównoważeni) i dzięki temu nie narazili się na ostracyzm. Jej opinia o nas, będzie powodować w nas uczucia, które mogą zalać cały nasz system tak, że możemy nie czuć się ze sobą dobrze. Części mają takie możliwości. Gdy zalewają nas swoimi uczuciami tracimy dystans i nie widzimy, że to co przeżywamy, jest uczuciami i poglądami jednej z naszych części a nie całości nas.
W terapii SWR uznaje się więc, że wszyscy mamy części. Są to aspekty naszej osobowości, jakby takie nasze podosobowości, z którymi się rodzimy i które w ciągu naszego życia biorą na siebie zadania, wykonując je w momentach, które uznają za konieczne (pewne bodźce z naszego życia aktywują poszczególne części) Sposób, w jaki rozumiemy części określa to, jak się do nich odnosimy. Jeżeli widzimy je jedynie jako nabyte przekonania, czy przejściowe stany emocjonalne, to nie mamy żadnego powodu, żeby ich posłuchać i otworzyć na nie swoje serce. Jeżeli jednak uznamy, że są to autonomiczne osoby, łatwiej nam będzie wyjść im naprzeciw z ciekawością i współczuciem.
W podejściu SWR kładziemy nacisk na to, by zmienić stosunek do tego, co dzieje się w naszym wnętrzu, z podejścia, że coś mi przeszkadza i chcę się tego pozbyć, na podejście: „skoro czegoś doświadczam to ciekawi mnie to przeżycie”. Transformujemy uczucia nienawiści czy chęć pozbycia się jakiegoś doświadczenia – w ciekawość i współczucie. Przestajemy widzieć swoje przeżycia jako wrogów, których należy się pozbyć, a zaczynamy dostrzegać to, że są to nasze własne części, które o nas dbają, tak, jak potrafią i wykonują zadania dla dobra całego systemu. Jeżeli dowiemy się więcej o tych naszych częściach, to zobaczymy, jak ważne są te zadania, i jak dzięki nim, byliśmy i jesteśmy w stanie przetrwać jako całość. Gdy części poczują większą akceptację z naszej strony oraz mniejsze zagrożenie zaburzenia wewnętrznego porządku, którego pilnują, pozwalają sobie na transformację. Przestają być takie radykalne i reaktywne, co odbija się w naszym życiu większą równowagą i spokojem.
Co istotne to to, że nie możemy sobie narzucić nowego spojrzenia na siebie i zmusić siebie do zaciekawienia czy współczucia. To musi być prawdziwe i dzieje się wtedy, kiedy rzeczywiście uda nam się nawiązać relacje z częściami i wynegocjować z nimi więcej przestrzeni na nasze JA. Bo obok części, w naszym wnętrzu, istnieje coś, co nazywamy naszym prawdziwym JA. Czym w takim razie ono jest i jak je odróżnić od identyfikacji z częścią, która nas w jakimś momencie zalewa?
Części mają zawsze swoje zadania, które wykonują niestrudzenie dążąc do tego, co uważają za konieczne. Mają swoje poglądy i opinie na temat tego, co się powinno i jak. Są dość sztywne w tym, co robią. I tym właśnie odznaczają się od JA. JA jest siedzibą świadomości, która charakteryzuje się takimi jakościami jak: umiejętność patrzenia z różnych perspektyw, obecność, cierpliwość, ciekawość, współczucie, spokój, pewność siebie, odwaga, jasność-klarowność widzenia rzeczywistości, kreatywność, wytrwałość, poczucie humoru i poczucie połączenia. JA jest wewnętrzną instancją wyposażoną do tego, by być przywódcą naszej wewnętrznej rodziny, czyli wszystkich naszych części. JA uważa, że wszystkie części są mile widziane, bo są potrzebne i są NAMI. Jak mielibyśmy chcieć się ich pozbyć?
Każdy człowiek od urodzenia ma swoje JA, ale ze względu na różne przeżycia i okoliczności, może go zupełnie nie znać, a jedynie przenosić swoją identyfikację z jednej części na drugą, uważając ją za swoje Ja. Możemy to rozpoznać w odczuciu, że coś z nami jest nie tak, bo mamy takie różne, często sprzeczne uczucia i postawy. Nie możemy siebie zrozumieć, bo te skrajności uważamy za swoje Ja. Gdy poznajemy w trakcie terapii rzeczywiste JA, jest to niesamowite uczucie wolności i przestrzeni. Doświadczanie jakości, o których napisałam wyżej, to jakby odzyskanie mocy, sensu i radości życia. Czasem mamy takie spotkanie ze sobą w trakcie medytacji, modlitwy, czy pracy kreatywnej, gdy nie identyfikujemy się z niczym w sobie i potrafimy być jakby obok. To wspaniałe uczucie. Używając SWR pracujemy nad tym, by jak najwięcej energii JA było obecne w systemie i by części doświadczały przewodnictwa JA.
Dlaczego możemy mieć za mało dostępu do energii JA na co dzień? Gdy nastąpi jakaś sytuacja, która wyzwoli pojawienie się jakieś naszej części, bez naszej świadomości i przyzwolenia JA, emocje tej części zalewają nasz cały system. To są te chwile, kiedy wydaje nam się, że świat jest jednowymiarowy (czarny lu biały), to co przeżywamy nigdy się nie skończy i nie mamy na to wpływu. Dzieje się tak, ponieważ nasze JA zostaje tymczasowo przysłonięte przez uaktywnioną część i to do tego stopnia, że zapominamy, że w ogóle je mamy. Zaczynamy myśleć i postępować tak, jakby ta część była całością naszego ja, identyfikujemy się z nią. Tracąc dostęp do jakości JA, jaką jest umiejętność stawania z boku, nie możemy pomóc uaktywnionej części i doświadczamy po prostu skutków jej działania. Nie będzie się to podobać innym naszym częściom, które uaktywnią się w związku z tym i będą próbowały przywrócić równowagę do systemu. Możemy takie schematy powtarzać latami, bo części niełatwo rezygnują ze swoich utartych sposobów.
Pierwszym krokiem, w wypadku, gdy zalewają nas jakieś uczucia, jest właśnie uświadomienie sobie, że to co przeżywamy, jest doświadczeniem jednej z naszych części i że nasze JA (które jest czymś więcej niż częścią) może ją zobaczyć, wysłuchać i lepiej poznać. Prosimy tą części o odsunięcie się i zrobienie miejsca na JA i kontynuujemy budowanie z nią relacji.
Dzięki JA możemy mieć tzw, kontener na nasze przeżycia. Możemy je objąć, przyjąć i coś z nimi zrobić, żeby nasz wewnętrzny proces zadziewał się dalej. Proces skupiania się na części i poproszenia jej, żeby odsunęła się na bok możemy porównać do medytacji, w trakcie której oddzielamy się od swoich myśli, żeby je obserwować. Stajemy się po prostu ich świadkami zamiast identyfikować się z nimi.( Nie jestem swoimi myślami, nie jestem swoimi uczuciami) Różnica leży jednak w tym, że SWR uważa części za osoby i traktuje je podmiotowo. Gdy zobaczymy, że są kimś oddzielnym, że są naszymi podosobowościami, możemy poznać je bliżej, dowiedzieć się, jakie wykonują zadania, kiedy wzięły na swoje barki i przed czym nas chronią. Możemy też im pomóc, co właśnie dzieje się podczas terapii, żeby nie musiały być takie ekstremalne, ciężko pracujące i obciążone. Dzięki temu nasz system może działać lepiej i możemy mieć więcej tego, czego potrzebujemy. c.d.n.